Nie, nie Radwańska – chociaż też. Ale tym razem chodzi o Agnieszkę Dudzińską, autorkę książki „System zamknięty. Socjologiczna Analiza procesu legislacyjnego”, a konkretnie o wywiad jakiego udzieliła portalowi ngo.pl.
Brawo przede wszystkim za publiczne podniesienie istotnych dla środowiska organizacji pozarządowych oraz porządku demokratycznego kwestii które dotyczą: 1. praktyki ustawodawczej polskiego parlamentu, 2. dialogu społecznego realizowanego w polskim modelu demokracji oraz 3. służalczego modelu współpracy sektora pozarządowego z władzami administracji państwowej.
Tezy przedstawione przez Agnieszkę Dudzińską nie napawają optymizmem i z punktu widzenia funkcjonowania demokracji w Polsce są miejscami porażające.
Polska demokracja parlamentarna ma w „głębokim poważaniu” międzynarodowe zasady stanowienia prawa a zwłaszcza zalecenia OECD w zakresie oceny skutków regulacji. Skandaliczne jest to, że w ostatnich kilku latach utrwaliła się praktyka rządowych projektów ustaw przedstawionych sejmowi jako przedłożenia poselskie – nie wymagające konsultacji społecznych, nie posiadające żadnego uzasadnienia wyliczeń skutków i symulacji kosztów. Szczególnie negatywne skutki – na co Dudzińska zwraca uwagę, wynikają z faktu permanentnego pomijania i pomniejszania roli dialogu społecznego w przygotowywaniu regulacji o społecznym charakterze. Alienacja i arogancja władzy przybrała niepokojące rozmiary, co negatywnie wpływa nie tylko na jakość aktów prawnych ale także na jakość dialogu społecznego.
Dudzińska zwraca uwagę na niezwykle istotny fakt, uległości sektora pozarządowego w stosunku do władzy państwowej tej wykonawczej i ustawodawczej. Nie jesteśmy wystarczająco bezczelni w dochodzeniu naszych racji i praw.
Wywieramy zbyt małą presję na polityków, zbyt łatwo dajemy się wpędzić w poczucie, że niepotrzebnie rozrabiamy, tworzymy konflikty, a przecież należy żyć z ludźmi w zgodzie – słowem: dajemy się zaklasyfikować jako krzykacze i mąciciele porządku publicznego. Nawet wtedy, gdy walczymy o zaspokojenie bardzo realnej potrzeby życiowej. – stwierdza w wywiadzie Dudzińska.
Sektor pozarządowy jest słaby finansowo, organizacyjnie i merytorycznie co przejawia się także w zdumiewająco niskiej liczbie inicjatyw ustawodawczych wnoszonych do Sejmu przez trzeci sektor.
Sporo winy leży po stronie polityków, posłów czy administracji rządowej. Otwarty konflikt społeczny jest im bardzo nie na rękę. Zrobią wszystko by go zdusić w zarodku. A mają w tym wieloletnie doświadczenie. Bardzo starają się oni by utrzymać w posłuszeństwie przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego. Jednych straszą, drugich kupują. Większość po prostu ignorują – bądź odrzucając w pierwszym czytaniu społeczne inicjatywy ustawodawcze bądź stosując wypróbowane metody pacyfikowania niezadowolenia społecznego np. organizując nic nie wnoszące do sprawy obrady różnego rodzaju okrągłych mebli.
Warto przy okazji podkreślić zauważony przez Dudzińską fakt, ubezwłasnowolnienia w wodzowskim systemie zarządzania klubami parlamentarnymi znaczącej części posłów, którzy często nie zgadzają się ze stanowiskiem własnej partii, ale w kuluarowych rozmowach z organizacjami pozarządowymi otwarcie przyznają, że niewiele mają do powiedzenia.
Taka postawa rządzących często zmusza organizacje do sięgania po bardzo spektakularne metody walki o własne interesy. Przykładem – okupacja pomieszczeń sejmowych przez opiekunów osób niepełnosprawnych. Ale jak wynika z wypowiedzi Dudzińskiej władza i w takiej sytuacji potrafi sobie poradzić.
Szczególnie wdzięczni jesteśmy Pani Agnieszce Dudzińskiej za podniesienie niezwykle ważnego problemu tzw. governmentalizacji organizacji pozarządowych, czyli coraz szerzej rozlewającego się zjawiska zależności sektora pozarządowego od administracji rządowej. Jak słusznie zauważa autorka wywiadu, w celu realizowania swoich zadań statutowych organizacje muszą mieć zapewnione przychody. To rodzi zjawisko uzależnienia tych organizacji od środków publicznych. Na przykładzie środowiska osób niepełnoprawnych w ostatnich latach widać wyraźnie jak wiele organizacji uzależniło się od środków PFRON czy środków unijnych przyznawanych przez administrację rządową. Wiele z nich by zapewnić sobie stały dostęp do subsydiowania działalności zrezygnowało z funkcji kontrolera władzy. Przeszło na stronę rządu, bezkrytycznie wspierając jego najbardziej nawet kontrowersyjne, niedemokratyczne działania. „Mądra” władza mając kasę do rozdania z łatwością posługuje się starą rzymską zasadą „divide et impera” dziel i rządź. W efekcie sektor organizacji pozarządowych traci swoją pozarządową naturę. NGO dzielą się bardziej na pro rządowe i antyrządowe. Problem powstaje gdy zmienia się władza. Wtedy wszyscy wypierają się dobrych koneksji z władzą która przegrała wyboru i spieszą z wyrazami poparcia dla zwycięzców.
Dziękujemy Agnieszko. W Twoim wywiadzie znalazło się wiele istotnych, by nie powiedzieć strategicznych problemów z jakimi w ciągu ośmiu ostatnich lat (a pewnie także i wcześniej) zmaga się sektor pozarządowy reprezentujący ważne społecznie problemy i stanowiska. Ważne jest jednak w chwili obecnej, jak sobie środowisko z nimi poradzi. Czy nowa władza, tak jak to już niejednokrotnie bywało, pójdzie drogą swoich poprzedników, kontynuując sprawdzone metody radzenia sobie z partnerami społecznymi (zwłaszcza tymi niezadowolonymi), czy też zechce, przy aktywnym poparciu środowiska, dokonać ważnych zmian w obrębie dialogu społecznego, demokracji i aktywnego uczestnictwa organizacji pozarządowych w rozwiązywaniu istotnych problemów społecznych pozostawionych bez rozwiązania przez swoich liberalnych poprzedników.
Redakcja WatchDogPfron.pl
I kto to pisze i publikuje?
Sami jesteście w kieszeni PFRON i cedzicie swoje artykuły. Chyba nie ma nic gorszego niż hipokryzja, inne organizacje przynajmniej nikogo nie udają, również watchdogów.
Zarzut nieuprawniony, żeby nie powiedzieć hejterski, bo portal wydaje fundacja, która nie jest finansowana przez PFRON.
Ponadto przy dobrej woli i uważnej lekturze, można się zorientować, że jesteśmy krytycznie nastawieni wobec tej instytucji.