O konieczność przeprowadzenia zmian w systemie rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych mówi się nie od dziś. Swoje propozycje rozwiązań w tej kwestii przygotowała m.in. Fundacja Vis Maior. W minionym tygodniu prezentowaliśmy pierwszą część artykułu autorstwa Jolanty Kramarz oraz Dariusza Kupieckiego zawierającą propozycje zmian na rynku pracy osób niepełnosprawnych. Zapraszamy do lektury drugiej części artykułu, poświęconej tym razem systemowi orzecznictwa i nowoczesnym mechanizmom wspierania aktywności osób z niepełnosprawnościami.
Rehabilitacja powinna być procesem kompleksowym
Pierwszą część naszego artykułu poświęciliśmy zmianom sytuacji niepełnosprawnych Polaków na rynku pracy. Wspomniane przeobrażenia zachodzą dzięki transformacji ustrojowej i wprowadzeniu mechanizmów rynkowych oraz rozwojowi nowoczesnych technologii. Żeby jednak człowiek z niepełnosprawnością dobrze funkcjonował na rynku otwartym, musi być zrehabilitowany. Powinien sprawnie posługiwać się komputerem, dojeżdżać do pracy i poruszać się po budynku, nawiązywać i utrzymywać relacje z innymi pracownikami. Musi też być psychicznie i mentalnie przygotowany do funkcjonowania i radzenia sobie z własnymi ograniczeniami, które będzie bezustannie dostrzegał podczas kontaktu z innymi. Obecnie ma możliwość korzystania z całej masy technik dostępnościowych. Tu już nie chodzi o znane wszystkim pochylnie dla wózków, lecz o takie rozwiązania, jak programy czytające, powiększające, skanery i programy do rozpoznawania tekstu z obrazu, radiowe znaczniki lokalizacji, czyli tzw. beacony. Pozwolą one w przyszłości na pozyskiwanie informacji z kości pamięci rozmieszczonych w przestrzeni publicznej, a możliwych do odczytania za pomocą smartfonów lub tabletów. Niepełnosprawny ma do dyspozycji również wszelkie technologie dostępowe (np. audiodeskrypcję pozwalającą niewidomemu oglądać film czy tłumacza języka migowego dla głuchych). Przygotowanie do funkcjonowania w otwartym środowisku to jest rola rehabilitacji, która powinna być procesem kompleksowym, uruchamianym zaraz po utracie sprawności. Temu właśnie ma służyć efektywny system orzecznictwa oraz właściwe procedury medyczne u lekarzy stwierdzających brak rokowań w doprowadzeniu do sprawności funkcjonalnej.
Lekarz w momencie zakończenia terapii, jeśli stwierdza stałą utratę sprawności organizmu pacjenta, powinien – w ramach swoich procedur medycznych, które obecnie tego nie przewidują – kierować go na ścieżkę orzecznictwa i rehabilitacji. Jest to uzasadnione zarówno z punktu widzenia skuteczności szybko podjętej rehabilitacji, jak i z powodów czysto ludzkich – człowiek po wypadku lub po ciężkiej chorobie bardzo często jest nieporadny i nie potrafi sam zorganizować swoich spraw. Nie wie, co i gdzie ma załatwić, dokąd się udać. Nie wie tego też jego rodzina, która podobnie jak sam pacjent, znajduje się w stanie szoku lub depresji.
Potrzebny jednolity system orzekania o niepełnosprawności
Pierwszym etapem po utracie sprawności jest proces orzecznictwa o niepełnosprawności. Żeby system ten był sprawny, powinien być oparty o jednolite standardy. Powinien dawać diagnozę, niekoniecznie medyczną, i opisywać stan osoby pod kątem jej możliwości uczestnictwa w życiu społecznym i zawodowym. Powinien również dawać zalecenia zarówno rehabilitacyjne, jak i w zakresie obszarów wsparcia. Pozytywne doświadczenia innych krajów pozwalają nam postulować orzekanie w oparciu o Międzynarodowa Klasyfikacja Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia ICF. Nie wchodząc w szczegóły, jest to klasyfikacja skoncentrowana zarówno na otoczeniu (środowisku), w którym znajduje się osoba niepełnosprawna, jak i na opisywaniu cech jej organizmu w kontekście indywidualnej sytuacji życiowej.
Należy też rozważyć kwestię organizacyjnego umiejscowienia systemu orzecznictwa. Funkcjonująca obecnie mnogość rozwiązań (4 różne systemy) nie ułatwia ani standaryzacji, ani zarządzania efektywnością czy jakością orzecznictwa. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy zachować różnorodność organizacyjną przy ustalonych standardach, czy oprzeć orzecznictwo o jedną wybraną służbę publiczną. Na odpowiedź czeka również pytanie, czy ZUS jako płatnik rent i kosztów rehabilitacji jest właściwą instytucją do orzekania.
Drugim krokiem po utracie sprawności organizmu i po przejściu przez orzecznictwo jest proces rehabilitacji. Proces ten, wsparty odpowiednio dobranymi przepisami prawa, powinien składać się z dostosowanych do indywidualnych potrzeb działań rehabilitacyjnych i kończyć albo w stanie, w którym pacjent mógłby podjąć pracę zawodową (lub naukę), albo stwierdzeniem o takiej niemożności, co może się wiązać z kwestią dożywotniej renty, z uwzględnieniem możliwości przyjęcia do wyspecjalizowanego zakładu aktywności zawodowej.
Trzeci etap, czy raczej okres życia osoby zrehabilitowanej, chcemy objąć systemem wsparcia, który widzimy jako zestaw różnych form, narzędzi i rozwiązań organizacyjno-prawnych ukierunkowanych na harmonijne funkcjonowanie, z obustronnym pożytkiem, osoby niepełnosprawnej oraz jej środowiska zawodowego i społecznego. Kierując się na chwilę w stronę rozwiązań prawnych, trzeba rozważyć, czy i jakie akty faktycznej dyskryminacji osób niepełnosprawnych powinny być ścigane publicznie. Łamanie prawa np. niewpuszczanie do sklepu lub lekarza osoby niewidomej z psem przewodnikiem kwalifikuje się obecnie wyłącznie do powództwa cywilnego, co skutkuje iluzorycznością tych uprawnień.
Czas zlikwidować bariery
Z kolei rozwiązania organizacyjne też często są na pokaz. O ile do większości budynków usług publicznych można wjechać na wózku, to bywa, że nie sposób tam skorzystać z toalety z powodu zbyt wąskich drzwi. Szeroko promowane – a w obszarze administracji publicznej obowiązkowe – powinny być ułatwienia dostępności. Obecnie z powodu braku odpowiednich urządzeń jest niemal niemożliwe, aby kobieta na wózku skorzystała z wizyty u ginekologa. Instytucje publiczne (ale z chlubnymi wyjątkami, jak np. Ministerstwo Rolnictwa) nie mają stron internetowych wykonanych zgodnie z międzynarodowym standardem WCAG2.0, opisującym zasady dostępności elektronicznej dla różnych grup osób z niepełnosprawnościami. Ogłoszenia zamówień publicznych, formularze publikowane na stronach www i stopki mailowe pracowników bywają niedostępne nawet w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz PFRON-ie. Guzy i ścieżki dotykowe w ciągach pieszych układane są według pomysłu architekta, prowadzą do wind z pominięciem schodów i rzadko (zwłaszcza na etapie planowania) są konsultowane z organizacjami osób niewidomych. Natomiast przy planowaniu przestrzeni miejskiej, np. rozmieszczaniu kwietników lub ławek, bierze się pod uwagę wskazówki innych interesariuszy, takich jak restauratorzy czy handlarze, ignorując potykających się o donice niewidomych lub lawirujących slalomem „wózkowiczów”. Brakuje standardów nawet w ramach jednego miasta. Linie ostrzegające np. przed krawędzią peronu lub początkiem schodów umieszczane są w różnych odległościach, ciepłe guziki na zewnątrz autobusów w różnych miejscach i na różnej wysokości, sygnały akustyczne przy zielonym świetle wydają inne dźwięki na różnych skrzyżowaniach. Dochodzi do absurdów, takich jak umieszczanie dotykowych domofonów z alfabetem Braille’a.
W momencie odczytywania brajlowskiej cyfry już ją wybieramy, co grozi postawieniem na nogi mieszkańców całego budynku. Przepisami, nakładającymi powszechne obowiązki wobec osób niepełnosprawnych chcemy objąć jak najmniejszy obszar, wybierając z rozwagą tylko te sprawy, dla których będzie wspólna zgoda. Więcej pola do działania niż dla państwowych i lokalnych legislatorów widzimy dla służb publicznych, których praktyka może modelować prawdziwe standardy społeczne. Politykę tych służb powinny wyznaczać organy władz samorządowych oraz poszczególne resorty rządowe. Ostatnia uwaga dotycząca polityk resortowych i samorządowych, jaką chcemy tu przedstawić, to prośba o stałość, a nie akcyjność działań. Zainicjowane programy, np. rehabilitacja podstawowa, albo szkolenia psów przewodników nie powinny być akcjami jednorazowymi, lecz stałymi, corocznie rozliczanymi zadaniami wpisanymi w program działania odpowiednich służb.
Zasady nowego systemu wsparcia i ustawodawstwa regulującego sprawy osób niepełnosprawnych powinny opierać się na ratyfikowanej przez Polskę Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych, na innych międzynarodowych przepisach, w tym na prawodawstwie Unii Europejskiej i zawartym w nim nowoczesnym myśleniu dotyczącym niepełnosprawności. Myślenie takie wypływa z założenia, że wszyscy ludzie są równi wobec prawa, dlatego Państwa strony Konwencji winny uwzględniać racjonalne usprawnienia, które w różnych obszarach wyrównają szanse życiowe osób niepełnosprawnych. Przepisy te powinny stać się inspiracją dla ustawodawcy podczas prac nad uregulowaniami prawnymi w kwestii najistotniejszych zagadnień dla osób z niepełnosprawnościami.
Z dwojga autorów tego artykułu jedno jest osobą niewidomą, drugie – widzącą. Dzięki temu, pisząc go, uwzględniamy szerszą, przedyskutowaną wspólnie perspektywę rozumienia systemu wsparcia osób niepełnosprawnych.
Marzy nam się, aby taka równorzędna współpraca zapanowała powszechnie w miejscach pracy i instytucjach publicznych, aby każdy – sprawny czy nie – miał szanse i możliwości równego udziału w budowaniu wspólnego dzieła.
Jolanta Kramarz
Dariusz Kupiecki
Informacje o autorach:
- Jolanta Kramarz – psycholog-terapeuta, prezes Fundacji Vis Maior zajmującej się wspieraniem aktywności osób niepełnosprawnych wzrokowo.
- Dariusz Kupiecki – informatyk, działacz społeczny, członek zarządu Fundacji Vis Maior.
*Śródtytuły pochodzą od redakcji WatchDogPfron.
„… albo w stanie, w którym pacjent mógłby podjąć pracę zawodową (lub naukę), albo stwierdzeniem o takiej niemożności, co może się wiązać z kwestią dożywotniej renty, z uwzględnieniem możliwości przyjęcia do wyspecjalizowanego zakładu aktywności zawodowej.” Dobre. To sarkazm.
Prezentowany punkt widzenia, jest jakimś punktem widzenia, ale nie takim, który bym poparł;)
Po pierwsze autorzy zbytnio przeceniają rehabilitację, piszą o lokalizatorach radiowych, no i oczywiście ZPCH.
W wielu przypadkach rehabilitacja jest niemożliwa lub najlepszą jest przystosowanie się samoistne do ograniczeń. Geobajery są najlepszym sposobem na uzyskanie dla środowiska ON etykiety roszczeniowych wariatów, to mrzonki, niestety abstrakcyjne gdy wurzędzie głupiego powiększonego druczka dla niedowidzących nie ma;) No i „przyjmowanie do wyspecjalizowanych ZPCH”, to kolejny bezsens., wieksza liczba ON byłaby w stanie pracować na otwartym rynku, może na niepełne etaty, może na określonych stanowiskach, ale by była. Trzeba by tylko drakońskimi karami (dla firm prywatnych i… budżetówki też!) wyegzekwować te parytety. Wtedy byłaby praca lub środki na wyższe renty, a nie dziwne programy w stylu darmowy ON stażysta dla fim na 6 m” 😉 Jakoś zapomniałem o reformie orzecznictwa, o standaryzacji etc. Nie, nie zapomniałem. To ostatnia rzecz jakiej potrzeba, zapisanie w konstytucji , że wszyscy są piekni, młodzi iż drowi jest bzdurą, taka sama jak zabawa w nowe orzeczenia bez zmian rehabilitacji.