– Dzień dobry, chciałem się zapisać na rehabilitację.
– Dzień dobry. Niestety, ale wolne miejsca mamy dopiero w maju przyszłego roku.
– Ale do tego czasu to ja mogę już nie żyć.
– To zapiszę pana ołówkiem, żeby łatwo można było wymazać.
Niby śmieszne, a jednak nie do końca. Takie dialogi często można usłyszeć w ośrodkach rehabilitacji świadczących usługi w ramach NFZ. Rehabilitacja po urazie kręgosłupa czy w sytuacji prostej, ale bolesnej dyskopatii, wykonana w kilka miesięcy po wystąpieniu dolegliwości to poważny problem nie tylko dla pojedynczego pacjenta (uniemożliwia szybki powrót do zdrowia), ale dla całego społeczeństwa (generuje straty w wielu obszarach).
Takie sytuacje występujące w dużej skali stanowią istotne obciążenia systemu rehabilitacji nie tylko medycznej, ale także zawodowej. Brak możliwości przywrócenia zdolności do pracy (i korzystanie ze zwolnień lekarskich) w opisanej powyżej sytuacji trwającej nierzadko tygodniami naraża na znaczne koszty państwo, pracodawcę, o pacjencie nie wspominając.
Opisane powyżej zjawisko staje się też poważnym problemem dla perspektyw wdrożenia w Polsce koncepcji rehabilitacji kompleksowej rozumianej jako łączna, szybka i zintegrowana pomoc osobie z niepełnosprawnością w powrocie do zdrowia i optymalnej zdolności funkcjonowania na rynku pracy. Czy można realizować ideę rehabilitacji kompleksowej, gdy jeden z jej istotnych elementów – rehabilitacja medyczna – jest możliwy do zrealizowania z tak znaczącym opóźnieniem? Opóźniony proces rehabilitacji medycznej może mieć istotne konsekwencje i wpływ na stan psychiczny indywidualnego pacjenta, a tym samym na jego gotowość do podejmowania indywidualnego programu rehabilitacji. Znacząca i szybka poprawa stanu zdrowia – przez intensywną rehabilitację – ma wszak kluczowe znaczenie dla sukcesu rehabilitacji kompleksowej. Sukces ten jest zależny od poziomu zaangażowania pacjenta w realizację tego programu. Problem jest mniejszy, jeżeli pacjent z poważnym urazem jest przyjmowany na oddział szpitalny, gdzie leczenie i rehabilitacja są wdrażane bezpośrednio po wypadku lub urazie. Ale dziesiątki tysięcy osób niewymagających leczenia szpitalnego, w tym osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności, mają poważne trudności w podjęciu leczenia i rehabilitacji z wymienionych powyżej powodów, co często uniemożliwia im podejmowanie i wykonywanie pracy. Straty społeczne, jakie ponosimy z tego tytułu, idą w setki milionów złotych.
Innym ważnym społecznie efektem takiej sytuacji jest fakt, że szeroko zakrojony program wsparcia w zatrudnieniu realizowany ze środków PFRON jest w konsekwencji adresowany w dużej mierze do osób, których stan zdrowia nie wymaga procesu rehabilitacji zdrowotnej. Sytuacja taka utrudnia znacząco bądź pozostawia poza możliwościami aktywizacji zawodowej niemałą przecież grupę najciężej poszkodowanych osób, które – aby móc w ogóle rozważyć aktywność zawodową – powinny zarówno przed podjęciem zatrudnienia, jak i w jego trakcie korzystać z intensywnej i długotrwałej rehabilitacji medycznej, psychologicznej czy ogólnej.
Powstaje inne ważne pytanie. Czy nie mamy tutaj do czynienia ze specyficzną formą dyskryminacji poszczególnych grup osób niepełnosprawnych? Do grupy osób z orzeczeniem niepełnosprawności, która dla podjęcia pracy nie wymaga częstej lub stałej rehabilitacji, należą osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności. Ta okoliczność powoduje, że mają oni w porównaniu z najciężej poszkodowanymi osobami niepełnosprawnymi ułatwiony start i uczestnictwo w zatrudnianiu i korzystaniu z programów PFRON. Ale czy jest to zgodne z priorytetami polityki społecznej wobec osób niepełnosprawnych?
Społeczny sukces ostatniej kampanii na rzecz aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych realizowanej przez PFRON będzie naszym zdaniem w dużym stopniu zależny od rozwiązania tego problemu. Nie sugerujemy jednak, by PFRON włączył do swoich ustawowych zadań finansowanie rehabilitacji medycznej. Sugerujemy natomiast, by PFRON i BON podjęli debatę i intensywne działania na rzecz szybkiej i znaczącej poprawy dostępu obywateli, w tym osób niepełnosprawnych, do usług i świadczeń rehabilitacyjnych. Poziom i zakres dostępności tych usług ma bowiem istotny wpływ na możliwość podjęcia i wykonywania pracy, co w ostatnim czasie również władze Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej uznały za ważną część składową polskiej racji stanu.
Paweł Lewandowski
Tylko co PFRON ma do rehabilitacji zdrowotnej ? Tym zajmuje się NFZ. To, że NFZ funkcjonuje jak funkcjonuje wiemy od lat – obecny – już nie nowy rząd ma to podobno zmienić. PFRON w szczególności ma wspierać osoby zatrudnione lub będące w gotowości zatrudnienia. Sponsoruje wszak turnusy (których głównym celem nie jest rehabilitacja LECZNICZA), powątpiewam jednak w daną rehabilitacje, z której po obecnych zasadach korzystają dzieci i dziadkowie lub jak kto złoży wniosek. Kryteria przydzielania tych dofinansowań winny być dokładnie określone – może właśnie skierowane tylko dla osób zatrudnionych lub w gotowości, posiadających znaczny stopień ? Osoby z lekkim stopniem mają ułatwiony dostęp do korzystania z programów PFRON ? Panie Lewandowski proszę o podanie z jakich programów mogą korzystać osoby o lekkim stopniu niepełnosprawności i są w tym promowane ? BZDURY Pan wypisuje. Środki algorytmu promują znaczny i umiarkowany. Aktywny Samorząd eliminuje całkowicie lekki stopień… mam wymieniać dalej ? W dobie, gdy na realizację zadań PFRON brakuje środków – gdy stopa bezrobocia spada do niemal 7% czyli w praktyce bezrobocie nie istnieje, wręcz zasadnym jest pomijanie najmniej poszkodowanych a wspieranie tych z najcięższymi dysfunkcjami.
Rehabilitacja społeczna i medyczna to zupełnie co innego. I może tu jest błąd. PFRON powstał aby wspierać zatrudnienie osób niepełnosprawnych, aby zwiększyć ich szanse na wolnym rynku pracy. NFZ miał się zajmować rehabilitacją medyczną, ale jakoś się nią nie zajmuje. Jedyna pomoc to dofinansowanie do turnusów rehabilitacyjnych – a tą realizuje PFRON.
Na pewno brak rehabilitacji medycznej dla dorosłych osób niepełnosprawnych przyczynia się do braku aktywności na rynku pracy, więc trzeba to rozwiązać. I pamiętajmy, że nawet 10 zł dziennie na rehabilitację to koszt 200 zł miesięcznie , co przy rencie socjalnej 840 zł. brutto jest wydatkiem nie do udźwignięcia.