Organizacje pozarządowe stanowią trzeci – obok państwowego i gospodarczego – sektor społeczeństwa. W przypadku Polski sektor ten jest stosunkowo młody i na chwilę obecną dość słabo rozwinięty. Na jego słaby rozwój istotny wpływ mają historia, kultura i zakorzeniona w Polakach mentalność zakładająca, że wspieranie obywateli jest przede wszystkim rolą państwa. Kolejną istotną barierą blokującą rozwój sektora są czynniki ekonomiczne. Brak wystarczających i stabilnych funduszy na działalność statutową jest powszechnym problemem organizacji pozarządowych. Trzeci sektor nie ma bowiem własnego, typowego dla siebie i stabilnego źródła finansowania działalności. Organizacje są więc uzależnione od zewnętrznych źródeł w postaci grantów, darowizn czy środków publicznych.
Z ostatnich danych Stowarzyszenia Klon/Jawor wynika, że organizacje pozarządowe coraz chętniej korzystają z pieniędzy pochodzących ze źródeł samorządowych. W 2014 roku sięgnęło po nie 56% organizacji. Rosnącą popularnością cieszą się również środki rządowe oraz administracji centralnej. W 2014 roku korzystało z nich 19% organizacji, podczas gdy trzy lata temu było to 12%. Coraz więcej organizacji sięga także po środki unijne. Obecnie korzysta z nich 17% stowarzyszeń i fundacji, a jeszcze trzy lata temu zasilały one budżet 12%.
Z danych Stowarzyszenia Klon/Jawor wynika także, że jeszcze trzy lata temu ze środków publicznych – samorządowych, rządowych oraz unijnych – korzystało 54% organizacji. W 2014 roku organizacji sięgających po środki publiczne było już 65%. Rosnący udział środków publicznych w strukturze przychodów organizacji pozarządowych ma negatywny skutek w postaci governmentalizacji sektora pozarządowego, czyli uzależnienia od kontraktów i grantów rządowych. Zjawisko to zostało szczegółowo omówione w książce autorstwa Agnieszki Rymszy pt. „Zagubiona tożsamość? Analiza porównawcza sektora pozarządowego w Polsce i w Stanach Zjednoczonych”.
Pozorna niezależność
Governmentalizacja – jak wskazuje Agnieszka Rymsza – niesie ze sobą dwa istotne zagrożenia. Pierwsze to wspomniana już pogłębiająca się zależność organizacji od środków publicznych, które stanowią coraz większy procent ich budżetów. Drugie – będące konsekwencją pierwszego – to upodabnianie się organizacji do podmiotów administracji państwowej. Organizacje, czerpiąc fundusze głównie ze środków publicznych, zaczynają dostosowywać się do narzuconych przez administrację priorytetów i form działania, co nie pozostaje bez wpływu na wybór beneficjentów, typów usług czy rodzajów programów. Przyjmując rządowe priorytety, stają się instytucjami quasi-państwowymi, czego rezultatem jest unikanie krytyki i ostrych opinii w obawie, że zostaną pozbawione dostępu do środków publicznych, a także rzeczywisty funkcjonalny rozrost państwa.
Zjawisko governmentalizacji w efekcie prowadzi do zatracenia tożsamości przez instytucje pozarządowe, które decydując się na finansowanie działalności ze środków publicznych, zapominają o własnych priorytetach i realizują narzucone im przez sponsora cele. Nie pozostaje ono także bez wpływu na samych beneficjentów organizacji pozarządowych. Te bowiem, realizując działania finansowane ze środków publicznych, zobligowane są do ścisłej weryfikacji osób ubiegających się o pomoc. Przykładem są zasady realizowania zadań finansowanych przez PFRON, który to zażądał od organizacji prowadzących poradnictwo dla osób niepełnosprawnych dokładnych danych osób zgłaszających się po poradę, takich jak imię, nazwisko czy PESEL. Z punktu widzenia beneficjentów, którzy często potrzebują porady w intymnych sprawach, nie chcąc przy tym podawać swoich danych, wymóg ten uniemożliwia zachowanie anonimowości. Co więcej – by spełnić narzucany przez PFRON obowiązek przekazywania danych beneficjentów, organizacje pozarządowe przed udzieleniem porady musiały żądać od nich przesyłania zgody na przetwarzanie danych osobowych. W efekcie procedura umożliwiająca udzielenia porady niejednokrotnie trwała dłużej niż udzielenie samej porady, co podnosiło koszty, zamiast je ograniczać. Kolejną konsekwencją wprowadzenia wymogu weryfikacji danych był spadek poziomu zaufania beneficjentów wobec organizacji.
Obecnie PFRON wspiera ok. 420 organizacji pozarządowych działających na rzecz osób niepełnosprawnych. W 2014 roku otrzymały one łącznie od Funduszu 222 mln zł, przy czym kwota dofinansowania rośnie z roku na rok – w stosunku do roku 2013 wzrosła ona aż o 26% (dane za PFRON).
Nie ma recepty
Governmentalizacja trzeciego sektora nie dotyczy jednak wszystkich działających w Polsce organizacji pozarządowych. W 2008 roku 47% organizacji w ogóle nie korzystało ze środków publicznych. Uzależnienie od środków publicznych dotyczyło przede wszystkim organizacji o przychodach rocznych w oscylujących w granicach 10-100 tys. zł. W najmniejszym stopniu dotykało zaś ono organizacji największych, których roczne przychody przekraczały 1 mln zł.
Organizacje, które jednak znalazły się w sidłach governmentalizacji i szukają sposobów na wyrwanie się z nich, nie mają niestety zbyt wielu alternatyw. Potencjalnym rozwiązaniem wydaje się być prowadzenie działalności gospodarczej i przekazywanie zysków na cele statutowe. Rozwiązanie to może niestety okazać się problematyczne, ponieważ prowadzenie działalności gospodarczej przez organizacje pozarządowe może powodować kwestionowanie przyznanych im przywilejów, a także spadek społecznego zaufania do niekomercyjnego charakteru ich działalności.
Governmentalizacja wydaje się być więc procesem nieuniknionym, którego nie sposób zahamować. Istnieją jednak metody na ograniczenie skali tego zjawiska. Ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie z 2003 roku, wzmocniona dodatkowo nowelizacją z 2010 roku, zawiera mechanizm ograniczający governmentalizację, a mianowicie mechanizm jednego procentu, umożliwiający obywatelom przekazywanie 1% swoich należności podatkowych na rzecz wybranych organizacji o statusie organizacji pożytku publicznego. Z punktu widzenia działalności pozarządowej oznacza to nowe źródło finansowania. Mechanizm ten ma jednak swoje negatywne konsekwencje w postaci rywalizacji między organizacjami pożytku publicznego, objawiającej się przykładowo prowadzeniem szeroko zakrojonych kampanii reklamowych. Wprowadzenie go wpłynęło także na spadek darowizn dla organizacji pozarządowych. Spora część Polaków uznała bowiem przekazywanie 1% podatku za formę darowizny.
Wiele do powiedzenia w kwestii zahamowania governmentalizacji ma administracja. Obecny model, w którym kryterium najniższej ceny skutkuje komercyjną rywalizacją o granty, mógłby zostać zastąpiony przez bardziej elastyczne podejście, gdzie instytucje rządowe są partnerami umożliwiającymi finansowanie często kosztownych i długotrwałych projektów. Pole do działania w kwestii przeciwdziałania governmentalizacji organizacji pozarządowych ma też ustawodawca. Przed stworzeniem nowych rozwiązań należałoby jednak zacząć najpierw egzekwować obecnie funkcjonujące przepisy.
Iza Rutkowska
***
W artykule wykorzystano tezy zawarte w książce autorstwa Agnieszki Rymszy pt. „Zagubiona tożsamość? Analiza porównawcza sektora pozarządowego w Polsce i w Stanach Zjednoczonych”.