Nauka w służbie lobby urzędniczego? Zagadkowa ankieta naukowców z UKSW

Foto1aZnaczną część danych, które podajemy w artykułach w naszym portalu, pozyskujemy z PFRON-u, powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Uważamy ją za bezcenne narzędzie, które sprzyja rozwojowi demokracji i znakomicie przyczynia się do zrozumienia (lub nie) oraz kontroli poczynań władzy. Faktem jest także, że aż na cztery kluczowe pytania dotyczące zatrudnienia osób z niepełnosprawnością PFRON nie udzielił nam odpowiedzi, mimo ustawowego obowiązku.

Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego rozesłali do urzędów ankietę, z wyraźną tezą, że prawo do informacji publicznej jest przez obywateli nadużywane. Wyniki podsumowali podczas konferencji, która odbyła się w piątek (28 listopada) na UKSW.


– Badanie jest nierzetelne i skonstruowane w ten sposób, by udowodnić z góry założoną tezę o nadużyciach ze strony osób wnioskujących o dane – mówią eksperci zajmujący się monitorowaniem realizacji prawa dostępu do informacji obecni na konferencji podsumowującej wyniki ankiety.

Ankieta zatytułowana „Nadużywanie prawa do informacji publicznej” trafiła do 639 urzędów w całym kraju. W arkuszu znalazła się definicja informacji publicznej, jednak brak było wyjaśnienia, co autorzy badania rozumieją pod pojęciem nadużywania prawa dostępu do informacji. Na pytanie „Czy spotkał się Pan/Pani z nadużywanie prawa dostępu do informacji publicznej?” twierdząco odpowiedziało 65,9% badanych urzędników. Najwięcej jednostek odnotowało jedno takie zdarzenie w ciągu roku. Problem ten najczęściej zauważany był przez urzędników z małych miejscowości.

Pytania z tezą

Kolejne, bardziej szczegółowe pytania dotyczyły konkretnych przypadków mających wskazywać na nadużywanie prawa do informacji. Badacze pytali m.in. o to, czy ten sam wnioskodawca wysyłał wnioski raz na kwartał lub częściej, a także o to, czy informacje mogły być używane w celach komercyjnych lub do prowadzenia sporu sądowego z organem publicznym.

Eksperci obecni na konferencji nie pozostawili na badaniu ankietowym suchej nitki. Prawnicy i socjolodzy zarzucali, że ankieta była tendencyjna i z założenia miała udowodnić, że obywatele nadużywają prawa dostępu do informacji publicznej. Jak stwierdził dr Grzegorz Sibiga, prawnik z PAN, tak skonstruowane badanie nie określa skali zjawiska nadużywania prawa dostępu do informacji, a jedynie pokazuje opinie niektórych urzędników na ten temat.

Krytyczna ocena

Obecni na sali socjolodzy, przedstawiciele organizacji społecznych i prawnicy wskazywali na główne słabości ankiety. Po pierwsze – to, że dany wnioskodawca występuje o dane stosunkowo często, w żadnym wypadku nie jest dowodem na nadużywanie prawa do informacji, może natomiast wskazywać na to, że dana osoba jest szczególnie zaangażowana w sprawy lokalne (być może jest to dziennikarz?) lub urząd nie zamieszcza dokumentów w Biuletynie Informacji Publicznej.

Po drugie, niewłaściwym jest pytanie o cel wykorzystania przez wnioskodawcę pozyskanych z urzędu danych, gdyż zgodnie z założeniami ustawy, wnioskodawca nie musi tego celu wskazywać. Wskazanie celu przez urzędnika będzie więc tylko jego domysłem.

Ponadto nadużywaniem nie jest wykorzystywanie informacji publicznej w celach komercyjnych, wręcz przeciwnie – zgodnie ze standardami przyjętymi w Unii Europejskiej uznaje się, że informacja publiczna ma służyć także celom gospodarczym, m.in. poprawie konkurencyjności.

Piotr Waglowski, prawnik i bloger, zauważył także, że za nadużycie w żadnym wypadku nie można uznać wykorzystania informacji w sporze z organem publicznym, gdyż celem ustawy o dostępie do informacji jest m.in. danie obywatelom narzędzia do skuteczniejszej obrony w takich sporach, o czym napisali autorzy ustawy w uzasadnieniu.
Z kolei dr Adriana Bartnik, socjolog, podkreślała, że aby rzeczywiście zbadać skalę ewentualnych nadużyć w obszarze dostępu do informacji publicznej należałoby badać same wnioski i wnioskodawców, a nie opinie urzędników.

Paraliż urzędów?

W dyskusji wzięły udział radczynie prawne urzędów – mec. Sylwia Barcz-Popiel z urzędu gminy Klembów i dr Marlena Sakowska-Baryła z urzędu miasta w Łodzi. Podkreślały one, że urzędy są wręcz paraliżowane przez natarczywe wnioski o informację publiczną.

Tymczasem wyniki samej ankiety, która miała potwierdzić istnienie problemu nadużywania prawa dostępu do informacji, zdają się temu przeczyć. Na pytanie, ile czasu urząd potrzebuje na przygotowanie danych na wniosek obywatela, najwięcej urzędników odpowiedziało, że 1-2 godziny, kolejna odpowiedź to 3-4 godziny.

Projekt za 3,7 mln zł

O poszukiwanie porozumienia apelowała prof. Małgorzata Jaśkowska, sędzia NSA. – Badanie jest ułomne, ale to dobry punkt wyjścia do zbadania zjawiska i szukania instrumentów zabezpieczających przed nadużywaniem prawa. Jeśli tego nie zrobimy sami, obudzimy się z ręką w nocniku, bo prawo zostanie drastycznie ograniczone przez ustawodawcę – ostrzegła prof. Jaśkowska.

Za ankietę odpowiada trójka naukowców Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego – dr Agnieszka Piskorz-Ryń, dr Olga Kotowska-Wójcik i mgr Marcin Rudzki. Badanie zostało przeprowadzone w ramach projektu „Model regulacji jawności i jej ograniczeń w demokratycznym państwie prawnym” dofinansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju kwotą 3,7 mln zł. Rezultatem mają być rekomendacje do nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Marta Grzymkowska

2 myśli nt. „Nauka w służbie lobby urzędniczego? Zagadkowa ankieta naukowców z UKSW

  1. Adam

    Ci „Naukowcy” powinni zostać zbojkotowani przez środowiska akademickie i pozostałych naukowców, którzy rzetelnie podchodzą do tego problemu, a nie piszą gotowce dla lobby, któremu służą. Koszty badań powinny zostać zweryfikowane.

  2. Maria Magdalena

    Wcale mnie nie dziwi, że przedstwiciele akurat tej uczelni za pośrednictwem ankiet promują ograniczenie dostępu do inforamcji publicznej. Wystarczy zobaczyć, co jest publikowane na BIP-ie tej instytucji PUBLICZNEJ. Informacji o finansach, majątku, czy wynikach przeprowadzonych kontroli tam nie uświadczysz.

Dodaj komentarz

Loading Facebook Comments ...